Historia katastrofy amerykańskich bombowców B-17 została po raz pierwszy opisana w przewodniku historyczno-krajoznawczym „Kopalino, Lubiatowo i okolice”, wydanym w 2014 roku przez Wydawnictwo Regionalne „Sasino”. Fragment książki traktujący o tej katastrofie został wówczas przygotowany we współpracy z Damianem Drąszkiewiczem – założycielem Stowarzyszenia Eksploracyjno-Edukacyjno-Historycznego „Białe Gwiazdy”. Od tego czasu minęło już 10 lat a od samej katastrofy… 80. Dzięki uprzejmości Stowarzyszenia Eksploracyjno-Edukacyjno-Historycznego „Białe Gwiazdy” wracamy znów do tej historii, która z uwagi na swoje rozmiary będzie publikowana na łamach naszego serwisu – w odcinkach. Dzisiaj część czwarta, kolejne będziemy prezentować w tygodniowych odstępach… Zachęcamy gorąco do lektury…
Po bombardowaniu
Po zrzuceniu bomb, 42-31629 został nagle trafiony ogniem naziemnym w jeden z silników. Uszkodzony silnik nie zapewniał pełnej mocy do utrzymania samolotu w szyku z pozostałymi maszynami. Maszyna siłą rzeczy pozostawała z tyłu i stawała się celem dla wrogich samolotów. Strzelcy pokładowi robili co mogli, aby obronić maszynę przed wrogim ostrzałem.
Prawy strzelec Anthony Nunes, zginął w wieku 20 lat. Tablica upamiętniająca w miejscowości Redwood City CA, skąd pochodził. Źródło: własne
Andrzej Nieścior „Białe Gwiazdy” na pozycji prawego strzelca w B-17. Źródło własne.
Kerr doskonale zapamiętał walkę powietrzną w momencie kiedy zaczęli oddalać się od celu.
„Zgodnie z przewidywaniami, na naszej pozycji z tyłu formacji napotkaliśmy na wiele ataków myśliwców. Wystrzeliłem ok 3000 sztuk amunicji z podwójnych karabinów maszynowych kalibru 50. Zestrzeliłem jednego przeciwnika. Strzelcy z 457 Grupy strącili w tym czasie rekordowe 12 myśliwców wroga. Odnieśliśmy dodatkowe obrażenia w wyniku ataków myśliwców. Pilotowi po dużym wysiłku, udało się ponownie uruchomić uszkodzony silnik. Teraz, mając cztery silniki, było możliwe dołączyć do naszej grupy, ale w tylnej pozycji. Byliśmy jeszcze nad Bałtykiem i zbliżaliśmy się do Danii. Byliśmy z powrotem w grupie w ciągu15 minut, zanim zauważyliśmy wrogie myśliwce jakby planowali frontalny atak na formację. Para myśliwców wycofały się za formację poza zasięg i nagle wystrzeliły w naszą stronę pociski, które eksplodowały z tyłu formacji, co oczywiście jest manewrem odwracającym uwagę. Nagle rozpętało się piekło, gdy bojownicy zaatakowali od przodu. Myśliwce z tyłu ruszyły w górę i doszły do formacji. Próbowałem uzyskać raport o stanie od pilota, ale interkom między ogonem a stanowiskiem strzelca, był zniszczony. Odwróciłem się i zobaczyłem rannego strzelca bocznego.”
Bombowiec 42-31629 będąc nad Danią nie był już w stanie kontynuować misji. Niektórzy członkowie załogi byli ranni a inni już nie żyli… Teraz trwała już tylko walka o przeżycie.
Informacje o B-17 42-31629 z błędną lokalizacją rozbicia oraz złym składem załogi. Źródło: Flak Dodger – Roland Byers
Początkowo różne źródła podawały, że samolot rozbił się blisko celu bombardowania, w pobliżu niewielkiego jeziora. Poszczególne raporty członków załogi były rozbieżne. Często też mylono numerację bombowca w dokumentach amerykańskich i niemieckich.
Błąd numeracji B-17. Źródło MACR 3664 Źródło własne
Samolot rozpadał się w powietrzu, a szczątki jego spadły na ziemię.
Fragment zeznań Kerr. Źródło MACR 3664 Źródło własne
Tłumaczenie zeznań Kerr’a do MACR 3664… „Gdy opadałem na spadochronie, naliczyłem trzy spadochrony obok mojego. Później w niemieckim obozie spotkałem dwóch z nich. Jeden, mój bombardier E. Quinn i mój nawigator Ellerbusch. Żaden z nich nie wiedział, kim jest trzeci spadochron ani gdzie wylądował. Wspomnieli, że pilot był gotowy do skoku, gdy opuścili statek. Zostałem wyrzucony przez eksplozję i gdy w końcu otworzyłem spadochron, bombowiec spadał w trzech częściach. Najwyraźniej reszta członków załogi nie miała szansy uciec z bombowca. Nawigator i bombardier usłyszeli sygnał do wyskoczenia, ale nie dotarł on do pozycji ogonowej…”
Porucznik David P. Parks próbując ratować życie drugiego pilota, zginął rozbijając się we wraku samolotu. Niestety 14 misja dla tego samolotu nie była szczęśliwa i pochłonęła wiele ofiar. Według raportu wśród zabitych byli:
MACR 3664 Źródło własne
Kontakt ze stroną niemiecką nie dał jednoznacznego wskazania miejsca rozbicia 42-31629.
„Sehr geehrter Herr, mit Mail erkundigten Sie sich einer Absturzstelle eines B-17 Bombers mit der Seriennummer 42-31629 in der Gemeinde Steinfeld. Dem Landesamt für Denkmalpflege liegen keinerlei Hinweise darüber vor. Dem archäologische Landesamt wurde in diesem Jahr die Absturzstelle eines deutschen Flugzeugs in der Gemeinde Steinfeld gemeldet. Dabei handelt es sich zwar um eine Maschine gleichen Typs, aber mit anderer Besatzung. Weitere Abstürze in Steinfeld sind hier nicht bekannt. Allerdings wurde der Bomber mit der von Ihnen genannten Seriennummer am 09.04.1944 über dem Zielgebiet Gdynia abgeschossen und ist dort noch in der Luft explodiert. Mit freundlichen Grüßen”
„Szanowny Panie. W mailu zapytaliście Państwo o miejsce katastrofy bombowca B-17 o numerze seryjnym 42-31629 w gminie Steinfeld. Państwowy Urząd Ochrony Zabytków nie ma informacji na ten temat. W tym roku do Państwowego Urzędu Archeologicznego zgłoszono miejsce katastrofy niemieckiego samolotu w gminie Steinfeld. Jest to maszyna tego samego typu, ale z inną załogą. Nie są tu znane żadne inne wypadki w Steinfeld. Natomiast bombowiec o podanym przez Ciebie numerze seryjnym został zestrzelony nad docelowym rejonem Gdyni 9 kwietnia 1944 roku i tam eksplodował w powietrzu. Z wyrazami szacunku”
Jednak dzięki wytrwałej pracy członków stowarzyszenia „Białe Gwiazdy”, udało się dotrzeć do dokumentów które jednoznacznie wskazały miejsce rozbicia wspomnianego bombowca. Rzeczywiście było to na brzegu niewielkiego jeziora jednak oddalonego od miejsca bombardowania o około 500 km i znajdującego się pod Duńską granicą na terenie Niemiec.
MACR 3664 Źródło własne
Najdziwniejsze jest to, że dokumenty niemieckie precyzyjnie wskazują jednak miejsce rozbicia 42-31629.
Fragment niemieckiego dokumentu. MACR 3664 / Źródło własne
Meldunek niemiecki. MACR 3664 / Źródło: DPAA
Kerr opisał to w swoim opowiadaniu następująco:
„Wylądowaliśmy na wsi. Około ćwierć mili od miejsca, gdzie wylądowaliśmy, znajdował się dom wiejski. Ludzie na farmie kazali nam wejść. Na naszych odprawach w bazie informowano nas, że jeśli zostaniemy zestrzeleni nad krajami okupowanym przez Niemców, to tubylcy prawdopodobnie ukryją nas przed niemieckim pojmaniem i pomogą nam dostać się do „podziemia”, który zabierze nas z powrotem do sił lub krajów sojuszu.
Po lądowaniu, we trójkę doszliśmy do wnioski, myśląc, że jesteśmy w Danii. Kiedy dotarliśmy na farmę, otrzymaliśmy miski z wodą i ręczniki do umycia się. Nasz gospodarz wyglądał na rolnika, jego żona w wieku około 60 lat oraz inna kobieta w wieku około 45 lat sprzątały, rolnik zadzwonił gdzieś przez telefon. On mówił w obcym języku, więc my nie wiedzieliśmy co mówi, dopóki nie zakończył rozmowy z „Heill Hitler”. To dało nam wskazówkę, gdzie jesteśmy. Gospodarstwo zostało od razu otoczone przez wojsko niemieckie, więc nie mieliśmy szans na ucieczkę.”
Załoga latającej fortecy 42-31629 wykonała 14 misji, jednak ta ostatnia stała się dla nich pechową.
Wykaz misji 42-31629. Źródło własne.
Niemcy w swojej dokumentacji wykazali się szczegółowością, co dzisiaj pozwala dokładnie prześledzić historię Raven’s Haven. Na dzień dzisiejszy można przypuszczać wg zapisów, że sprawcą ostatecznego zestrzelenia o godzinie 14:43, B-17 42-31629 Raven’s Haven, był Ofw. Alwin Doppler latający na FW-190 A7.
Ofw. Alwin Doppler marzec 1944 roku, FW190 A7 Źródło: lesasdelaluftwaffe
Dalsze losy członków załogi 42-31629 leżały już w rękach niemieckich decydentów. Tych, którzy nie ocaleli naziści pochowali na lokalnych cmentarzach.
Oryginalny identyfikator Davida Parksa. Źródło własne.
Ciąg dalszy już za tydzień…
Prawa autorskie tekstu i wybranych zdjęć – Stowarzyszenie „Białe Gwiazdy”. Kopiowanie bez zgody zabronione.