Wacław Seweryn: Jak narkotyk… [felieton]
Ta historia rozpoczyna się zupełnie niewinnie, zwykła ciekawość, jak to będzie, a może spróbuję? Przecież w każdej chwili mogę się wycofać, nad wszystkim panuję… Nawet zaczyna mi się to podobać, świat jest o wiele ciekawszy, patrzę na otoczenie innymi oczami. Wchodzę w podobnie postępujące towarzystwo. Nim się obejrzysz, już tkwisz w nim po uszy, jesteś członkiem grupy powiązanej interesami, nie zawsze zresztą legalnymi…