Wielki Post to czas bardzo osobisty, czas oczekiwania, czas ukrycia i czas działania… Te dni to także czas internetowych spotkań z ks. Jackiem – Proboszczem Parafii Miłosierdzia Bożego w Sasinie, który w ten właśnie sposób chce zachęcić mieszkańców całej naszej gminy do wspólnego stołu… do pięciu spotkań w kolejne cztery niedziele, do wspólnego karmienia się i dzielenia. Swoich czytelników, do wspólnego stołu z ks. Jackiem zaprasza też redakcja Choczewo24.info… usiądźcie i Wy, nie dajcie się prosić, po prostu usiądźcie i spotkajmy się razem. Dzisiaj, II tydzień rozważań rekolekcyjnych pt. „W jakiego Boga wierzysz?”
W zderzeniu z prawdą o przemijalności ludzkiego życia i konieczności śmierci oraz ograniczoności i kruchości ludzkiej natury, człowiek poszukuje jakiegoś punktu odniesienia – jakiegoś boskiego pierwiastka, który sprawiłby, aby ta nasza ludzka egzystencja miała jakiś sens i siłę przetrwania. Dla wyznawców różnych religii siłą tą i odniesieniem jest jakaś forma bóstwa. Dla religii monoteistycznych jest nią osobowy bóg, z którym można wejść w relację. Dla wyznawców Islamu jest nim Allah, dla religii judaistycznej jedyny Bóg Jahwe, dla chrześcijan natomiast jeden Bóg w trzech Osobach: Bóg Stworzyciel wszystkiego, który objawił się najpełniej w osobie Jezusa Chrystusa i działa w Kościele mocą Ducha Świętego.
Czy potrafimy jednak powiedzieć coś więcej o naszym Bogu? Jakie cechy, jakie określenia użylibyśmy, gdyby ktoś niewierzący zapytał nas: W jakiego Boga wierzysz?Dlaczego w Niego wierzysz? I ponownie, gdyby przeprowadzić sondaż uliczny i zadać to pytanie przypadkowym przechodniom, padłoby z pewnością wiele odpowiedzi. Wśród nich nie brakowałoby zapewne cechi przymiotów, które poznajemy na lekcji religii, że Bóg jest: wszechmocny, wszechwiedzący, wszechobecny. Może ktoś posłużyłby się katechizmową prawdą wiary, że Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze.
Czy jednak to wystarcza? Czy wystarczy sucha wiedza katechizmowa, aby opowiedzieć coś o swoim Bogu? W końcu, czy takie rozumowanie oddaje całą prawdę o Nim i prowadzi do żywej, pełnej zaufania relacji z Nim?
Aby odpowiedzieć na tak zadane pytanie warto spojrzeć wokół i dostrzec, w jaki sposób ludzie wierzący przeżywają doświadczenie swojej wiary. Najczęściej skupia się ono w zachowywaniu pewnych tradycji i zasad wpojonych w domu rodzinnym. Wierzący katolik chodzi w każdą niedzielę do kościoła, modli się codziennie rano i wieczorem – niekiedy przed posiłkiem, traktując te czynności jako pewien obowiązek. Każdy doskonale wie, że w piątek należy pościć, a w niedzielę unikać prac niekoniecznych. To wszystko prawda, jednak gdy wszystkie te praktyki religijne stanowią jedynie jakąś formę wypełniania zobowiązań i wynikają wyłącznie z posłuszeństwa, ukazują, że w relacji do Boga jesteśmy raczej najemnikami, aniżeli dziećmi Ojca niebieskiego. Św. Paweł w Liście do Galatów wzywał: „A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem, a jeżeli synem, to i dziedzicem z woli Bożej”. (Ga 4,7) Dlaczego zatem tak wielu ludzi wierzących wypełnia praktyki religijne jako przykry obowiązek, który należy spełnić?
Odpowiedź tkwi w fałszywym obrazie Boga, jaki możemy nosić w sercu z powodu braku żywej relacji z Nim, przebywania w Jego obecności i dialogu miłości. Bardzo często ludzie nie znając dostatecznie Stwórcy, tworzą samodzielnie Jego karykaturę – bazując na własnych doświadczeniach. I tak – skoroBóg jest wszechwiedzący i sprawiedliwy, to zapewne jest jak policjant lub sędzia. Jego główne zadanie to obserwowanie ludzi i ich ocena. Jak detektyw zakrada się i podsłuchuje, jak szpieg analizuje każdy ruch człowieka i tylko czeka na jego potknięcie. A gdy tylko spostrzeże uchybienie – notuje je w swoim notatniku, aby później wymierzyć stosowną karę. Ktoś inny może pojmować Boga jako kupca, czy biznesmena, z którym należy umieć się dobrze targować. Można coprawda wypełniać dobre uczynki i przestrzegać praktyk pobożnych, ale nic za darmo.Wszystko ma swoją cenę: ja będę chodził grzecznie do kościoła, ale Ty Panie Boże załatwisz mi dobrą pracę, ja będę przestrzegał Twoich przykazań, Ty zaśzapewnisz mi dostatek i zagwarantujeszsiły witalne oraz zdrowie;jeśli się nie wywiążesz z umowy, to nie jestem zainteresowany współpracą – chętnie uwolnię się z tego balastu zasad i nakazów. Jeszcze ktoś inny może traktować Boga jak lekarza lub przedstawiciela firmy ubezpieczeniowej – żyć jakby Boga nie było, ale w przypadku niepowodzenia, choroby, trudnego doświadczenia nagle przypomnieć sobie o Jego istnieniu w myśl powiedzenia: „jak trwoga, to do Boga”. Moglibyśmy tu przytaczać wiele innych przykładów, ale wniosek jest jeden – fałszywy obraz Boga jest ogromną przeszkodą w nawiązaniu z Nim autentycznej i szczerej więzi.
Skąd się jednak bierze takie fałszywe pojmowanie wizerunku Boga? Niekiedy wynika ono zezłych relacji i zawikłanych doświadczeńw odniesieniu do drugiego człowieka, szczególnie wobecnajbliższych osób – do ojca i matki.I tu musimy się cofnąć do dziecięcych lat – kiedy dziecko wzrasta w atmosferze miłości, zaufania, życzliwości i troski, gdy ma kochanych i szlachetnych rodziców, wówczas nosi w sercu przekonanie, że świat i ludzie w nim żyjący są na ogół dobrzy.Jeśli jednak ktoś wychowuje się w rodzinie dysfunkcyjnej, w której istnieje przemoc, agresja, nienawiść, pojawia się nieufność wobec świata i drugiego człowieka. Skoro zaś Stwórcę nazywamy Ojcem niebieskim, to przez analogię do naszych rodziców, zwłaszcza do ojca, od najmłodszych lat modelujemy w świadomości pewien obraz Boga – mniej lub bardziej bliski prawdy o Nim samym, ale zawsze bardzo subiektywny.
Rodzi się zatem pytanie: W jaki sposób odnaleźć prawdę o Bogu? Jak doświadczyć autentycznego i osobistego spotkania z Bogiem żywym?
Aby to osiągnąć należałoby się zastanowić, czy słuchamy tego, co On sam mówi o sobie. Czy zamiast tworzenia swojej własnej wizji Jego Osoby, nie powinniśmy sięgnąć do źródła, jakie nam zostawił w postaci Słowa Objawionego– szczególniedo Nowego Testamentu, który zawiera pełnię Objawiania w osobie Jezusa Chrystusa.
Spróbujmy zastanowić się przez chwilę, jaką najważniejszą prawdę głosi Pismo Święte na temat naszego Boga? Co wyróżnia chrześcijańskie pojmowanie Stwórcy od innych religii?
Z pewnością czymś, co wyróżnia naszą wiarę od innych jest kwestia zmartwychwstania, ponieważ w żadnej innej religii jej założyciel nie uważał się za Boga i nie wyszedł z grobu żywy. Na kartach Biblii jest jednak pewna cecha, która wyróżnia tylko Boga chrześcijan. Tą cechą jest miłość miłosierna. W nauczaniu, słowach i czynach Chrystusa jak refren pojawia się prawda o tym, że Bóg jest tym, który kocha. Przypowieści: o miłosiernym Ojcu, o dobrym Pasterzu, czy zagubionej drachmie, to tylko niektóre fragmenty Pisma Świętego ukazujące dobroć i miłość Boga. Czyny Chrystusa, Jego pełne miłości i współczucia pochylanie się nad nędzą człowieka, uzdrawianie chorych i czynienie cudów pokazują ogromną troskę i staranie wobec stworzenia. Ostatecznym jednak dowodem na to, że Bóg kocha ludzi, jest ofiara miłości dokonana na drzewie krzyża. Miłość tak mocna, że gotowa oddać życie, „aby dzieci miały je w obfitości”. (J 10, 10) Nieprzypadkowo Święty Jan Apostoł w pierwszym swoim liście podaje nam wręcz definicję Boga: „Bóg jest miłością” (1J 4,8b)
Czy jednak jesteśmy w stanie zrozumieć, co to znaczy dla człowieka żyjącego dziś. Czy słowa te nie stały się swoistego rodzaju sloganem dla wielu ludzi wierzących. Tyle razy mówi się przecież: Bóg cię kocha. Ale czy zdajemy sobie sprawę, co te słowa oznaczają? I znowu, aby pojąć jaka jest ta miłość Boża, należałoby ją uwolnić od wszelkich ludzkich mylnych wyobrażeń, w których jest często egoistycznie pojmowana – jako coś, na co należy sobie zasłużyć i co można w każdej chwili stracić.
Miłość zaś którą obdarza nas Bóg jest doskonała. W Bogu nie ma egoizmu, kłamstwa, obłudy, zazdrości, podstępu. W Nim jest pełnia doskonałości: pełnia prawdy, dobra i piękna. Stąd Jego miłość jest zupełnie inna, niż ta doświadczana przez nas w doczesności. Jego miłość jest bezinteresowna, trwała i niezmienna, osobista i ojcowska. Nie musimy na nią zasługiwać, ani nie da się jej kupić. Bóg po prostu kocha cię takim jakim jesteś. Nie jesteś w stanie zrobić nic, aby przestał cię kochać. Przez grzech to ty oddalasz się od Niego. On zaś, jak dobry Ojciec, zawsze oczekuje na ciebie z otwartymi ramionami.
Dopiero uświadomienie sobie tej prawdy o miłości Boga może sprawić, że wypełnianie praktyk religijnych i życie wiary będą dla człowieka potrzebą serca, a nie przymusem, a przebywanie w obecności Stwórcy będzie wytchnieniem i radością, której nie doświadczają niewolnicy, nie znający swego Pana.
Niech zatem czas rekolekcji będzie okazją do ożywienia osobistej modlitwy oraz rozważania Słowa Bożego w naszych domach. Tylko w ten sposób możemy doświadczyć prawdy o Bogu żywym. Zachęcam zatem, abyśmy podobnie, jak w zeszłym tygodniu, podjęli duchową refleksję, korzystając z tekstów przygotowanych na każdy dzień tygodnia. Znajdźmy trochę czasu, aby przeżyć spotkanie na dialogu z Tym, który do końca nas umiłował miłością bez granic, niesamowicie piękną i wierną aż po śmierć. Amen.