# Tags
#Mieszkańcy

Wacław Seweryn: Jak rozbicie dzielnicowe… [felieton nr 4]

Wacław Seweryn (69) – były radny Rady Powiatu Wejherowskiego w latach 2006-2014, emerytowany dyrektor Szkoły Podstawowej w Choczewie w latach 1991-2009, członek Rady Redakcyjnej Choczewo24.info a zarazem mieszkaniec Lubiatowa od 39 lat pisze dla naszego serwisu comiesięczne felietony. Dzisiaj kolejny…

Rozbicie dzielnicowe w Polsce rozpoczęło się po śmierci Bolesława Krzywoustego i trwało aż do koronacji Władysława Łokietka. To okres powolnego upadku państwa polskiego spowodowanego podziałem Polski między synów Krzywoustego na tak zwane „dzielnice”. Nie wchodząc w szczegóły, polegało to na tym, że jeden… najstarszy z nich, będąc władcą swojej dzielnicy miał również sprawować władzę nad pozostałymi braćmi, władcami poszczególnych części podzielonego państwa. Walki pomiędzy braćmi o przywództwo, żądza władzy za wszelką cenę i pycha spowodowały duże osłabienie państwa polskiego, na czym korzystały jedynie ościenne państwa.

Wewnętrzne walki między swoimi oraz chęć dominacji nad wszystkimi nie prowadzą do niczego dobrego, bo korzystają na tym zwykle nasi wrogowie. Ktoś pomyśli, jak można porównywać dawne czasy ze współczesnymi, przecież jesteśmy na innym etapie rozwoju, mamy inne możliwości, innych ludzi. Tak, to prawda, ale nasze cechy charakteru i postępowanie pozostały takie same, jak za Piastów. Jesteśmy całkiem sporym państwem europejskim o demokracji konstytucyjnej i systemie wielopartyjnym. Można powiedzieć, że nic lepszego nie mogło nas spotkać. Spośród wielu wizji programowych kilku partii, różniących się generalnie „pomysłami” na Polskę, z poglądami „od prawa do lewa”, możemy jednak wybrać takie ugrupowanie polityczne, które odpowiada naszym poglądom. Rządzić będzie ta partia, która w demokratycznych wyborach uzyska większość głosującego społeczeństwa (elektoratu). Będzie ona realizować swoje pomysły dla dobra całego kraju, a nie tylko dla swojego elektoratu.

W Polsce tak się składa, że nie wszyscy ludzie biorą udział w wyborach (wielka szkoda, bo sami odbierają sobie prawo stanowienia o swoim losie) lub głosują na partie inne niż wygrywająca, co stanowi wówczas zdecydowaną większość społeczeństwa i dlatego głoszenie hasła, że wybrał nas Naród jest czystym populizmem, by nie powiedzieć kłamstwem. Dzielenie ludzi na „My” i „Oni”, gdzie „My” to ci dobrzy a „Oni” to ci źli, odbieranie obywatelom prawa bycia Polakami, zwalczanie ludzi inaczej myślących oraz wykorzystywanie władzy dla własnej korzyści… nie ma nic wspólnego z demokracją. Jak się wydaje, rządząca obecnie ekipa wszystkie swoje działania kieruje na utrzymanie władzy za wszelką cenę, tolerowana jest też jawna niesubordynacja koalicjantów wobec rządu. Krucha większość parlamentarna, utrzymana jest przez „kupowanie” małych nic nie znaczących ugrupowań, wśród których dzielona jest strefa wpływów narodowej  gospodarki.

Obsada stanowisk w Lasach Państwowych przez „Solidarną Polskę” daje duże możliwości uzyskiwania korzyści. Nikomu nieznana partia „Republikanie Adama Bielana” dzieli (rozdaje) ogromne pieniądze „Narodowego Centrum Badań i Rozwoju” pomiędzy różne podmioty gospodarcze, związane z ekipą rządzącą. Paweł Kukiz ze swoimi trzema posłami dał się „kupić” za kilka milionów na dalszą działalność ugrupowania. To tylko kilka przykładów podziału Polski między swoich. Historia kołem się toczy i lubi się powtarzać. Na pewno nie grozi nam dosłowna powtórka z historii, ale i też do niczego dobrego nie prowadzi. Oby znany morał z Pieśni Kochanowskiego „Mądry Polak po szkodzie…”, nieprzychylny dla nas Polaków, nie przylgnął do nas już na zawsze.

Najpierw pomyślmy, potem działajmy (głosujmy). Nie dajmy sobie zrobić wody z mózgu. Czas na zmiany!