# Tags
#Mieszkańcy

Wywiad z nowym Proboszczem Parafii Miłosierdzia Bożego w Sasinie…

Ksiądz Jacek Karwasz (1983) od miesiąca piastuje funkcję Proboszcza Parafii p.w. Miłosierdzia Bożego w Sasinie. Choć urodził się w Tucholi, pochodzi w Parafii p.w. Świętego Mateusza Apostoła i Ewangelisty w Zdrojach. Święcenia kapłańskie przyjął w 2008 roku w Pelplinie. Jako wikariusz pracował w Piasecznie koło Gniewu, Tczewie oraz Przechlewie. W latach 2018-2023 był wikariuszem w Parafii św. Anny w Przechlewie.

W ostatnich dniach udało nam się porozmawiać z ks. Proboszczem. Poniżej pełny zapis tego „wywiadu-rzeki”…

– Kim jest ksiądz Jacek Karwasz? Skąd pochodzi, czym się pasjonuje, jak spędza wolny czas?

Przede wszystkim normalnym, zwyczajnym człowiekiem, posiadającym, jak każdy swoje mocniejsze i słabsze strony. Z charakteru jestem raczej otwarty, życzliwie nastawiony do ludzi, niekiedy może zbyt ufny. Bardzo cenię sobie szczerość, uczciwość i skromność. Pochodzę z miejscowości Zdroje w powiecie tucholskim, gdzie wzrastałem i wychowywałem się w otoczeniu lasów oraz bliskości przyrody – stąd moje zamiłowanie do przebywania na łonie natury oraz spacerów na świeżym powietrzu. Jeśli chodzi o pasje i zainteresowania, to z pewnością będzie to muzyka, gram na gitarze, pogrywam na instrumentach klawiszowych, chętnie też śpiewam i słucham utworów muzycznych.

– Jak wyglądała księdza droga kapłańska? W jakich parafiach ksiądz proboszcz wcześniej posługiwał?

Po ukończeniu Wyższego Seminarium Duchownego w Pelplinie zostałem skierowany do parafii p.w. Narodzenia NMP w Piasecznie, w najstarszym sanktuarium Maryjnym na Pomorzu. Następnym miejscem mojej posługi była parafia p.w. NMP Matki Kościoła w Tczewie, a ostatnim parafia p.w. św. Anny w Przechlewie. W każdym z tych miejsc spędziłem 5 lat pełniąc obowiązki wikariusza i zdobywając różnorodne doświadczenie.

– Jak to wszystko się zaczęło? Niech nam ksiądz opowie o początkach swojego powołania?

Myślę, że na kształtowanie się mojego powołania miały wpływ liczne czynniki. Przede wszystkim wychowywałem się w zgodnej, kochającej się i wierzącej rodzinie. Mam cudownych rodziców i wspaniałe rodzeństwo. Od najmłodszych lat rodzice kształtowali w nas ducha życzliwości i otwartości na innych ludzi oraz wskazywali drogę wiary. Nie bez znaczenia było również to, że mój dziadek był organistą w miejscowym kościele, a rodzice chętnie angażowali się w życiu parafii, motywując nas do podobnej postawy. W wieku 8 lat zostałem ministrantem, później lektorem i kantorem, aż w końcu zostałem klerykiem.. Na kształtowanie mojego powołania ogromny wpływ wywarł ks. Proboszcz moich lat dziecięcych, nieżyjący już śp. Ks. Kanonik Roman Benkowski. Był to bardzo dobry i skromny kapłan, który cieszył się ogromnym szacunkiem i życzliwością parafian. W późniejszych latach mogłem też liczyć na wsparcie i ogromną życzliwość ks. Proboszcza Leszka Grzeli, który towarzyszył mi w drodze seminaryjnej. Jedno jest pewne – w życiu spotkałem wielu wspaniałych i wierzących ludzi, wielu oddanych Bogu kapłanów i świadków wiary. Myślę, że to wszystko przyczyniło się do poczucia powołania i wyboru drogi życia kapłańskiego.

– To było duże zaskoczenie, gdy ksiądz Biskup zaproponował objęcie parafii w Sasinie?

Trudno mi powiedzieć, czy było to zaskoczenie. W moim życiu zawsze staram się ufać Panu Bogu i jestem gotowy przyjmować Jego wolę. Ufam głęboko, że decyzja księdza biskupa jest zgodna z tą wolą, a moja posługa w parafii w Sasinie z Bożą pomocą przyniesie dobre owoce.

– Z nieoficjalnych informacji wynika, że kuria przeniosła poprzedniego Proboszcza z powodu, nazwijmy to… „problemów finansowych”. Wierni przestali też rzekomo chodzić do kościoła… Jak ksiądz ocenia poprzedniego proboszcza, który zrobił jednak też sporo dobrego (wyremontował np. XIX-wieczny kościół w Ciekocinie)?

Nie jestem niczyim sędzią, ani nie zamierzam też takim być. Nie znam na tyle mojego poprzednika, abym miał wypowiadać się na ten temat. Sytuacja parafii rzeczywiście jest bardzo trudna, a zderzenie z tą rzeczywistością wymaga ode mnie ogromnej pokory i przede wszystkim odwagi. Nie ulega wątpliwości, że w kościele w Ciekocinie zostało zrealizowanych dużo inwestycji. Udało się to dzięki licznym dotacjom i darowiznom udzielanym na ten cel z różnych źródeł oraz dzięki ogromnemu zaangażowaniu samych mieszkańców. Poprzedni ksiądz proboszcz miał dużo szczęścia, mogąc liczyć na tak wielkie wsparcie. Z tego, co wiem nie wszystkie inwestycje zostały jednak dokończone i jeszcze sporo jest do zrobienia. Nie pozostaje mi nic innego, jak mieć nadzieję, że wraz z Parafianami uda mi się kontynuować troskę o nasz dom modlitwy.

– Z jakimi emocjami, z jakim nastawieniem zaczyna ksiądz pracę w Parafii Miłosierdzia Bożego w Sasinie?

W tej chwili mam więcej nadziei w sercu niż wątpliwości. Ale początek nie był łatwy… trochę mnie to wszystko przerażało, po prostu przeważał czynnik ludzki. Zderzenie z problemami, jakie się pojawiły bardzo mnie przygniatały, ale kiedy pochyliłem się nad Słowem Bożym z Uroczystości Przemienienia Pańskiego – a więc de facto z pierwszej niedzieli, w której miałem wygłosić swoją pierwszą homilię w nowej parafii, poczułem niezwykły pokój w sercu. Otóż zadałem sobie pytanie, dlaczego Pan Jezus zabrał ze sobą uczniów na tak wysoką górę, przecież mógł wybrać inne miejsce… i doszedłem do wniosku, że może właśnie po to, aby spojrzeli na dół z innej perspektywy i zobaczyli, że te sprawy ziemskie z góry wyglądają inaczej – już nie są takie potężne i przytłaczające, ale malutkie, jak domki z kart. Uzmysłowiłem sobie wówczas, że na wszelkie trudności muszę spojrzeć z Bożej perspektywy, że to właśnie ja tu i teraz potrzebuję tej Góry Przemienienia, że potrzebuję mocy „wiary, która góry przenosi”. Wierzę, że Pan Bóg niemożliwe czyni możliwym i choć po ludzku, pokładając nadzieją tylko we własnych siłach, szybko bym się poddał, to z wiarą w sercu ufam, ze wraz z moimi Parafianami będziemy szli odważnie do celu.

– Jak się ks. Proboszcz czuje w nowej parafii? Poznał już ksiądz naszą gminę?

Jeśli chodzi o miejsce, to już zdążyłem się nieco zadomowić. Sama okolica jest piękna, a mieszkanie dosłownie w kościele bardzo wymowne. Spotkałem i spotykam wciąż wielu życzliwych ludzi. W gminie miałem okazję doświadczyć ogromnej otwartości i serdeczności wszystkich tam pracujących. Miałem bardzo życzliwą rozmowę z Panem Wójtem z Choczewa oraz z Panią Dyrektor Szkoły w Ciekocinie. Bardzo zbudowała mnie atmosfera na pierwszej radzie pedagogicznej. Pierwsze moje wrażenia są zatem bardzo pozytywne.

– Czego się Ksiądz nauczył od swoich proboszczów?

Myślę, że w każdym miejscu, w którym byłem wikariuszem mogłem się czegoś nauczyć. Każdy z moich Proboszczów różnił się w sposobie prowadzenia duszpasterstwa oraz prowadzenia parafii. Jednak każdy z nich dawał z siebie tyle, ile potrafił. Nie ma oczywiście ludzi idealnych, jednak każdy coś dobrego wnosi od siebie i ta różnorodność jest właśnie piękna w kościele – jeden jest dobrym kaznodzieją, drugi lepszym spowiednikiem i kierownikiem duchowym, jeden potrafi świetnie pracować z dziećmi, inny z młodzieżą, czy z osobami starszymi, jeden jest świetnym organizatorem, a drugi potrafi wzorowo zarządzać parafią. Od każdego można się czegoś nauczyć. Nie tyle jednak osoby ile miejsca, w których się pracuje, mają ogromny wpływ na zdobyte umiejętności. Inaczej pracuje się na wiosce, a inaczej w mieście, inaczej w sanktuarium, a inaczej w zwykłej parafii, inaczej w końcu w szkole podstawowej, a inaczej w liceum, czy szkole zawodowej. Ponadto nie ulega wątpliwości, że w zespole łatwiej pracować, gdy na parafii jest kilku księży. W pojedynkę jest trochę trudniej. Dlatego całe zdobyte doświadczenie z pewnością się przyda.

– Co może ksiądz zaliczyć do swoich najważniejszych sukcesów duszpasterskich?

To bardzo trudne pytanie, ponieważ sukces w oczach tego świata oznacza zupełnie coś innego niż z perspektywy wiary. Współczesny świat poszukuje fajerwerków, które będą widoczne na zewnątrz i takich też nie brakowało w moim życiu – od organizowania tzw. „wczasorekolekcji”, poprzez sztuki teatralne, wieczornice, misteria, pielgrzymki, różnego rodzaju akcje etc. Jednak nie to samo w sobie ma być celem i wyznacznikiem sukcesu – chyba, że przynosi wymierne owoce duchowe. W mojej ocenie największym sukcesem duszpasterskim jest każda przemiana duchowa, jaka dokonuje się w życiu ludzi, a źródłem i dawcą wszelkiej przemiany jest sam Bóg. To Pan Bóg dokonuje wielkich dzieł i jeśli jakiekolwiek sukcesy mógłbym odnaleźć w moim życiu, to przede wszystkim Jego zasługa.

– Jaką parafią jest wspólnota Miłosierdzia Bożego w Sasinie?

Jestem tu dopiero miesiąc. Nie znam jeszcze wszystkich. W sierpniu było u nas dużo wakacyjnych Parafian, a Ci, którzy przychodzą do kościoła, aby przeżyć Eucharystię, to najczęściej bardzo głęboko wierzące osoby. Jestem przekonany, że wśród mieszkańców naszej parafii większość to dobrzy i szlachetni ludzie. Wśród tych, których spotkałem, wielu czynnie angażowało się w życie parafii i nadal pragnie to czynić. W każdym z kościołów – a jest ich aż cztery, jest zawsze ktoś, kto troszczy się o świątynię, co tydzień inna rodzina dba o wystrój i czystość kościoła. Bardzo mocno zaangażowani i chętni do pomocy są strażacy zarówno z Sasina, jak i ze Słajszewa czy Ciekocina. Jest też garstka ludzi, którzy trwają na modlitwie w ciągu tygodnia i okazują zainteresowanie i pomoc. Jakoś tak czuję, że w sasińskiej wspólnocie parafialnej drzemie ogromny potencjał.

– Jaką wizję duszpasterską przywozi ksiądz do Sasina?

Przede wszystkim chcę być dobrym księdzem dla tych, wśród których będę posługiwał. Mam tu na myśli przede wszystkim troskę duchową, poprzez sprawowanie sakramentów, głoszenie Słowa Bożego, katechizację – to najważniejsze zadanie. Chciałbym, aby Parafianie wiedzieli, że zawsze mogą liczyć na moje wsparcie i życzliwość. Zależy mi na tym, żebyśmy budowli wspólnotę żywej wiary, wspólnotę, gdzie każdy czuje się dobrze i widzi w niej swoje miejsce.

– Kogo przyjął ks. Proboszcz, jako szczególnego orędownika swojej kapłańskiej posługi?

Mam wielu patronów i orędowników, wszystkich cenię w równym stopniu, choć ostatnio szczególnym nabożeństwem darzę o. Dolindo, który znany jest z modlitwy: Jezu, Ty się tym zajmij, w której chodzi o pełne zaufanie do Jezusa Chrystusa i to, że będzie on w stanie znaleźć najlepsze rozwiązanie naszych problemów.

– Jakie są plany duszpasterskie na przyszłość? W jaki sposób ks. Proboszcz chce ponownie „zapełnić” kościoły sasińskiej parafii?

Plany duszpasterskie będą się rodziły z czasem – przede wszystkim na modlitwie i w skupieniu. Dobrze by było, gdyby ludzie wierzący praktykowali swoją wiarę poprzez udział w coniedzielnej Eucharystii. Jednak nie o zapełnienie kościoła ludźmi tu chodzi, bo to można po części osiągnąć organizując imprezy, widowiska itp. lub kontrolując podpisy dla kandydatów do bierzmowania. Jeśli w tym wszystkim nie ma wiary żywej, jeśli w centrum nie ma Chrystusa, to wówczas mija się to wszystko z celem. Chciałbym budzić taką wiarę nieustannie w swoim sercu i w sercach powierzonych sobie wiernych.

– Co chciałby Ksiądz przekazać swoim nowym parafianom?

Chciałbym, żeby moi Parafianie wiedzieli, iż swoje powołanie i posłanie traktuję bardzo poważnie, głęboko ufając, że Pan Bóg ma w tym wszystkim swoje plany i swój cel. Jestem pełen nadziei, że wspólnota parafii w Sasinie będzie tętniła życiem wiary. Moich Parafian serdecznie pozdrawiam i zapraszam do kościoła na wspólną modlitwę.

Dziękujemy za ten wywiad, za szczerą rozmowę, za podzielenie się z nami cząstką kapłańskiego i ludzkiego życia. Życzymy księdzu dobrych owoców posługi duszpasterskiej