# Tags
#Mieszkańcy

Wacław Seweryn: Półprawdy [felieton]

Wacław Seweryn (69) – były radny Rady Powiatu Wejherowskiego w latach 2006-2014, emerytowany dyrektor Szkoły Podstawowej w Choczewie w latach 1991-2009, członek Rady Redakcyjnej serwisu Choczewo24.info a zarazem mieszkaniec Lubiatowa od 39 lat. Pisze dla naszego serwisu comiesięczne felietony. Dzisiaj kolejny…

Jest wiele definicji „słowa”? Myślę, że najtrafniejszym określeniem tego terminu jest „słowo”, jako nośnik myśli. Przy pomocy odpowiednio dobranych słów wyrażamy swoje przekonania, przemyślenia, wymieniamy poglądy. To co mówimy i jak mówimy świadczy o naszej kulturze, erudycji, stanie naszego umysłu. Wypowiedzi mogą być dodatkowo wzmacniane gestami i mową ciała.

Kiedyś człowiek prawdomówny był bardzo szanowany, można było na nim polegać, jak na Zawiszy. Mówił i pisał ten, co rzeczywiście miał coś mądrego do przekazania. Był reprezentantem swojej społeczności, a za jego wypowiedzi nikt nie musiał się wstydzić. Pamiętam, jak kiedyś mówiono… „słyszałem w radio”, „oglądałem w  telewizji”, „przeczytałem w gazecie”, a to znaczyło że informacja była godna uwagi. 

Teraz w czasie tak szerokiego dostępu do środków masowego przekazu, każdy kto potrafi pisać, posługiwać się mową, może wygłaszać największe bzdury, „klepać” co mu ślina na język przyniesie i wylewać swoje frustracje, kompleksy… anonimowo lub pod pseudonimem. Ktoś taki nie ma nawet odwagi podpisać się imieniem i nazwiskiem. Wyobraźmy sobie teraz, że podczas swojej wypowiedzi ktoś posłużył się argumentem, że to, co mówi… słyszał, czytał w mediach, byłby określony jako naiwny, delikatnie mówiąc.

Od dłuższego czasu jesteśmy świadkami rozpędzającej się kampanii wyborczej. Słuchamy ludzi, którzy chcą być naszymi przedstawicielami i mówią, co chcą zdziałać w naszym imieniu. Zastanówmy się, jaki powinien być to człowiek, byśmy nie musieli wstydzić się potem za swojego reprezentanta. W czyim imieniu dotychczas działał, w naszym czy też może grupy „kolesi”, którzy w bezpardonowej walce ohydnymi metodami zwalczają swojego rywala.

Proszę zadać sobie pytanie. Ilu z tych kandydatów mówi o sobie, o tym, co osobiście zdziałali dobrego dla społeczności i dla kraju? Żaden, bo na ten temat nikt nie ma nic do powiedzenia. Ja jestem lepszy, ponieważ „On” jest rudy, chodzi w drogich butach, ma wysoką emeryturę i to „Go” w zasadzie dyskwalifikuje. Ja jestem lepszy, bo bronię wartości, chodzę do kościoła, tańczę na imieninach u zakonnika Tadeusza Rydzyka, bo jestem wierzący.

Czym jest wiara, kiedy nie szanujesz innych ludzi i notorycznie kłamiesz. Ile jest prawdy w tym, co mówisz? Ludzi można zwieść, oszukać, ale żaden zły czyn czy złe słowo nie zostaną nigdy zapomniane przez Boga. Któregoś dnia przyjdzie nam wszystkim za to „zapłacić”. I żaden „chocholi taniec” w zamkniętym kręgu toruńskiej świątyni nic nie pomoże. Jakże daleko „świętoszkowi” do Świętego. Ale ja w to wierzę. Staram się żyć zgodnie z zasadami wiary, jest to bardzo trudne, dlatego też nie jestem politykiem. Nie można być jednocześnie nauczycielem matematyki i… politykiem, bo to absolutna sprzeczność, bo matematyka nigdy nie kłamie.

W logice 99% prawdy i 1% kłamstwa jest nieprawdą. Starajmy się zawsze o tym pamiętać. Często słyszę w wypowiedziach różnych ludzi argument, że „Ci nam dają”. Tak, tylko za czyje ta naprawdę „dają”? Nie będą musieli „dawać”, gdy przestaną nam zabierać. W obecnym w systemie prawnym wstępuje ponad 50 różnego rodzaju podatków. Z każdej zarobionej przez nas złotówki, prawie 70% zabierane jest w różnego rodzaju daninach. Zabrane nam w ten sposób pieniądze, są następnie rozdawane na bliżej nieokreślonych zasadach, wedle uznania. Nie zapominając też rzecz jasna o sobie, swoich bliskich, kolegach, przyjaciołach i o kolegach tychże przyjaciół… Łatwo się dzieli nieswoje. Odrzućmy emocje, sympatie, nie dajmy się mamić. Niczym zawodowy pokerzysta starajmy się to wszystko oceniać na „chłodno”. Jaka jest ta prawdziwa siła sprawcza polityka, a ile w nim blefu, hipokryzji, sposobu na łatwe życie, najczęściej kosztem innych… Czas na zmiany.